Gdzież jestem! — ha! przy żonie, to moja żona —
Sądziłem, że to ty jesteś marzeniem mojem, a otóż po długiej przerwie, wróciło ono i rożnem jest od ciebie. — Ty dobra i miła, ale tamta... Boże co widzę — na jawie.
Zdradziłeś mnie.
Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej...
Co się stało — czy już dzień — czy powóz zaszedł? — wszak mamy jechać dzisiaj po różne sprawunki.
Noc głucha — śpij — śpij głęboko.
Możeś zasłabł nagle, mój drogi, wstanę i dam ci eteru.
Zaśnij.
Powiedz mi, drogi, co masz, bo głos twój niezwyczajny i gorączką nabiegły ci jagody.
Świeżego powietrza mi trzeba — zostań się — przez Boga nie chodź za mną — nie wstawaj, powiadam ci raz jeszcze.