Ta strona została przepisana.
Piękna okolica. — Wzgórza i lasy. — Góry w oddali.
Mąż.
Tegom żądał, o to przez długie modliłem się lata, i nareszciem już blizko mojego celu — świat, ludzi zostawiłem z tyłu — niechaj sobie tam każda mrówka bieży i bawi się dźbłem swojem, a kiedy go upuści niech skacze ze złości lub umiera z żalu.
Głos Dziewicy.
Tędy — Tędy.
(Przechodzi.)
Góry i przepaście ponad morzem. — Gęste chmury. Burza.
Mąż.
Gdzie mi się podziała — nagle rozpłynęły się wonie poranku, pogoda się zaćmiła — stoję na tym szczycie, otchłań podemną, i wiatry huczą przeraźliwie.
Głos Dziewicy, (w oddaleniu.)
Do mnie, mój luby.
Mąż.
Jakże już daleko, a ja przesadzić nie zdołam przepaści.
Głos (w pobliżu.)
Gdzie skrzydła twoje?
Mąż.
Zły duchu, co się natrząsasz ze mnie, gardzę tobą.
Głos drugi.
U wiszaru góry, twoja wielka dusza, nieśmiertelna, co jednym rzutem niebo przelecieć miała, ot kona! — i nieboga twoich stóp się prosi, by nie szły dalej — wielka dusza — serce wielkie.