Ta strona została przepisana.
Maż (odprowadzając lekarza na stronę.)
Wszystko co żądasz — pół mojego majątku.
Lekarz.
Dezorganizacya nie może się zreorganizować.
(Bierze kij i kapelusz.)
Najniższy sługa pana Hrabiego, muszę jechać zdjąć jednej pani kataraktę.
Mąż.
Zmiłuj się, nie opuszczaj nas jeszcze.
Lekarz.
Może Pan ciekawy nazwiska tej choroby.
Mąż.
I żadnej, żadnej nie ma nadziei?
Lekarz.
Zowie się po grecku, amayrosis.
(Wychodzi.)
Mąż (przyciskając syna do piersi.)
Ale ty widzisz jeszcze cokolwiek?
Orcio.
Słyszę głos twój, Ojcze.
Mąż.
Spojrzyj w okno, tam słońce, pogoda.
Orcio.
Pełno postaci mi się wije między źrzenicą a powieką, widzę twarze widziane, znajome miejsca — karty książek czytanych.
Mąż.
To widzisz jeszcze?
Orcio.
Tak, oczyma duszy, lecz tamte pogasły.