Ta strona została przepisana.
Pokój sypialny. — Służąca. — Krewni. — Ojciec chrzestny. — Lekarz. — Mąż.
Krewny.
Cicho.
Drugi.
Obudził się, a nas nie słyszy.
Lekarz.
Proszę Panów nic nie mówić.
Ojciec chrzestny.
To rzecz arcy-dziwna.
Orcio (wstając.)
O Boże — Boże.
Krewny.
Jak powoli stąpa.
Drugi.
Jak trzyma ręce na piersiach.
Trzeci.
Nie mrugnie powieką — ledwo że usta roztwiera, a przecie głos ostry, przeciągły z nich się dobywa.
Służący.
Jezusie Nazareński!
Orcio.
Precz odemnie ciemności — jam się urodził synem światła i pieśni — co chcecie odemnie — czego żądacie odemnie.
Nie poddam się wam, choć wzrok mój uleciał z wiatrami i goni gdzieś po przestrzeniach — ale on wróci kiedyś, bogaty w promienie gwiazd, i oczy moje rozogni płomieniem.
Ojciec chrzestny.
Tak jak nieboszczka, plecie sam nie wie co — to widok bardzo zastanawiający.