Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/336

Ta strona została przepisana.
Pomieszane głosy.

Wolność — szczęście — hura — hejże rykacha — hurracha — hurracha.

Chór kapłanów.

Gdzie pany, gdzie króle, co niedawno przechadzali się po ziemi, w berłach i koronach, w dumie i gniewie?

Zabójca.

Ja zabiłem króla Alexandra.

Drugi.

Ja króla Henryka.

Trzeci.

Ja króla Emanuela.

Leonard.

Idźcie bez trwogi i mordujcie bez wyrzutów — boście wybrani z wybranych, święci wśród najświęttszych, — boście męczennikami — bohaterami wolności.

Chór zabójców.

Pójdziemy nocą ciemną, sztylety ściskając w dłoniach, pójdziemy, pójdziemy.

Leonard.

Obudź się, urodziwa moja.

(Grzmot słychać.)

Nuż odpowiedzcie żyjącemu Bogu — wznieście pieśni wasze — chodźcie za mną wszyscy, wszyscy, jeszcze raz obejdziem i zdepcem świątynię umarłego Boga.
A ty podnieś głowę — powstań i obudź się.

Dziewica.

Pałam miłością ku tobie i Bogu twemu, światu całemu miłość rozdam moją — płonę — płonę.