Jutro staw się u namiotu obywatela wodza.
Pozdrawiamy cię gościu, imieniem ducha wolności — w ręku twojem część naszego zbawienia. — Kto walczy bez ustanku, morduje bez słabości, kto dniem i nocą wierzy zwycięstwu, ten zwycięży wreszcie.
My ród ludzki dźwignęli z dzieciństwa. — My prawdę z łona ciemności wyrwali na jaśnię. — Ty za nią walcz, morduj i giń.
Towarzyszu bracie, czaszką starego świętego pije zdrowie twoje — do widzenia.
Zabij dla mnie księcia Jana.
Dla mnie hrabiego Henryka.
Prosimy cię ślicznie o głowę arystokraty.
Szczęść się twojemu sztyletowi.
Na ruinach gotyckich, świątynię zbudujem tu nową — obrazów w niej, ni posągów nie ma — sklepienie w długie puginały, filary w ośm głów ludzkich, a szczyt każdego filara jako włosy, z których się krew sączy — ołtarz jeden biały — znak jeden na nim — czapka wolności — hurracha.