Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/371

Ta strona została przepisana.

Biegną, zobaczyli mnie — Jezus Marya. — Poezyo, bądź mi przeklęta, jako sam będę na wieki. — Ramiona idźcie i przerzynajcie te wały.

(Skacze w przepaść.)

Dziedziniec zamkowy. — Pankracy. — Leonard. — Blanchetti na czele tłumów. — Przed niemi przechodzą hrabiowie, książęta z żonami i dziećmi w łańcuchach.
Pankracy.

Twoje imię?

Hrabia.

Krzysztof na Volsagunie.

Pankracy.

Ostatni raz go wymówiłeś — a twoje?

Książe.

Władysław, Pan Czarnolasu.

Pankracy.

Ostatni raz go wymówiłeś — a twoje?

Baron.

Aleksander z Godalberg.

Pankracy.

Wymazane z pośród żyjących — idź.

Blanchetti (do Leonarda.)

Dwa miesiące nas trzymali, a nędzny rzęd armat i ladajakie parapety.

Leonard.

Czy dużo ich tam jeszcze?

Pankracy.

Oddaję ci wszystkich — niech ich krew płynie dla przykładu świata — a kto z was mi powie gdzie Henryk, temu daruję życie.