Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/386

Ta strona została przepisana.

naszej — pamiętaj więc być mężowi do śmierci posłuszną i wierną.“


Te słowa mówił głuchym głosem — zdawało się, że każdem z nich próbuje serce milczącej — lecz kiedy nic nie odpowiadała, kiedy tylko coraz niżej spuszczała skronie i w końcu jej czoło utonęło w jej dłoniach i wieniec ślubny zśliznął się z włosów, on z jękiem zawołał: „Czy słyszysz, nadchodzą cię oderwać od łona, na którem wzrosłaś — pożegnaj mnie mówiąc, żeś szczęśliwa“ — Lecz ona cisnąc jeszcze mocniej ręce i kryjąc oczy milczała. — „Dziecię, ty chcesz, bym się położył obok tych umarłych i nie wstał więcej. — Dotąd w spojrzeniu ócz twoich błękitnych był mój spoczynek po burzach tylu — jedyną perłę moją oddałem w cudze ręce, bom chciał, by nieznanym zajaśniała blaskiem. — Co się dzieje tobie, dziecię? przemów do mnie słowo jedno — raz jeden się odezwij, choćbyś miała się skarżyć, lub wyrzec, żeś nieszczęśliwa!“


I z przerwanym oddechem, oburącz wsparł się na grobowym marmurze, czekając odpowiedzi. — Do połowy nóż tkwi mu już w sercu — jeden jęk, jedna łza, jedno jej wzdrygnienie może teraz to serce rozerwać. — Ona wzniósłszy oczy, zdała się śledzić wyrazu litości na ojcowskiem licu i zdała się przez chwilę wierzyć, iż jeszcze nie wszelka zniknęła otucha. — Zsunąwszy się, klękła na głazach, modli się i słówmi i całą postawą do niego — dreszcz gwałtowny odrzucił starca od pomnika żony. —„Co za imię wyrzekłaś — nie powtarzaj go — możem nie słyszał dobrze — milcz — milcz — nie — ty nie mogłaś myśleć o wygnanym niewdzięczniku, co teraz z wrogami na mnie spiski knuje, za to żem mu świetne losy gotował w przyszłości, za to że był synem brata mojego! —