Otrząśnij te ziarna zwodnicze któremi przelatujący Morfeusz osypał ci zmysły. Teraz więcej niż kiedykolwiek bądź przytomnym i silnym — bo pretoryanie zerwali z twoją purpurą na zawsze i Aleksander zaprzysiągł nie spocząć, dopóki twoim diadematem skroni nie opasze!
O ja nieszczęśliwy! Możeś ty im nie powiedział wszystkiego, nie obiecał przebaczenia i nagród?
Nie złota, ale krwi twojej żądają!
O Trójco rozkoszy! o chaldejski Panie!
Dopóki u nóg Mitry kwilisz, dopótyś w kole niebezpieczeństwa i śmierci. — Módl się do Odyna a zlecą święte kruki i przemogą nad orłem.
Głos twój, Elsinoe! głos twój niechaj słyszę w ostatniej godzinie — ramiona twoje daj piersiom moim za przepaskę śmiertelną.
— Ja cię kochałem za życia, choć ty mnie niecierpiałaś.
Nie konaj przed zgonem — wstawaj, każ przywołać Eutychiana i straż twoją — Bratu mojemu daj władzę, a on ci da zwycięstwo.
Ach! gdyby można jeszcze...
Nie! — nie trza grać w kości życia i śmierci na ołtarzu Fortuny! — Dziś w nocy jeszcze miasto zacznie