się palić — nie lękaj się — przy tem świetle skonają pieśni na ustach Arystommacha. — Gdzie skarby twoje?
Część przesłałem już do Syryi — reszta pod strażą Eutychiana.
Co zostało każ rozdać pretoryanom dworu!
Boski, boski, źle się nam dziać poczyna. — Lud odpędził żołnierzy od bram kuryi[1]. Senatorowie się wcisnęli do kuryi. — Siedzą i radzą — a o czem, miły Anubisie? O śmierci boskiego!
Spiesz się, Cezarze!
Stary przyjacielu, podaj mi rękę. — Tak, dobrze, opieram się na tobie jak za dawnych czasów — razem kadziliśmy w świątyniach Mitry, piliśmy razem. — Ach! w przeszłości mojej wszak smaczne bywały papuzie wątróbki i dziewic rozgorzałe usta — a teraz losom przeciwnym ustępujemy razem — miecz swój oddaj Irydionowi — proszę cię — ty zostaniesz przy mnie a on będzie prefektem pretorium!
Kto! ja? oni chcą głowy mojej, on dostojeństwa mego — bez głowy, bez miecza, jakże to będzie? ja przyprawiłem dla ciebie ostatnią czarę Sylwiusza, a...
Milcz i oddaj!
Greku, nie trudź dziecięcia mojego — ono u lędźwi moich zawsze się hojdało w miedzianej kolebce.
- ↑ Kurya, każden budynek, w którym sąd lub senat się zbierał.