Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/141

Ta strona została przepisana.

puszcza? Wy bracia — a w mieście teraz Cezar i bogi miasta czekają tylko zmartwychwstania świętych by skonać. — Ha! zostawcie zgrzybiałych na grobach, chodźcie za mną — tam zwycięstwo, tam gwiazdę ujrzycie jaką widzieli królowie w dniu narodzenia Jezusa. — Tam Archaniołów śpiewy!

Symeon.

Hyjeronimie! Hyjeronimie, ku tobie, ku naszym nadziejom wyciągam ramiona!

Chór.

Proś Wiktora!

Irydion.

Ojcze!

Wiktor.

Dziś ojca straciłeś w niebiesiech!

Irydion.

Starcze!

Wiktor.

Siwizny mojej nie dożyjesz, bezbożny!

Kornelia (do Irydiona.)

Daruj mu, Panie. — On nie wie co czyni. — Do broni, do broni!

Irydion.

Ty jedna tylko, bo ciebie także opuściły losy!

Wiktor.

Syny ludu mego, patrzcie! Znak wam dany będzie abyście żałowali za winy wasze, abyście ocaleli za wdaniem się pasterza waszego!
Ty pierwsza niegdyś, dziś ostatnia u Stołu Pańskiego, przybliż się. — Niech moją rękę położę na skroni twojej!