Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/142

Ta strona została przepisana.
Kornelia.

Dawniej tyś miłował córę Metellów. — Czego chcesz od niej dzisiaj?

Wiktor (wznosząc puhar).

Uniż się przed Krwią Pańską!

Kornelia (obracając się ku Irydionowi.)

Uniżę się przed Panem!

(Kapłani podają wodę święconą Wiktorowi.)
Wiktor.

Duchu święty, w Ojcu i Synu poczęty! to serce obłąkane uczyń na nowo domem Twoim!
Tak jak w godzinę chrztu poświęcam skronie twoje Kornelio!

Chór.

Czyż sen ogarnia dziewicę, że zawarła powieki i skłoniła głowę?

Wiktor (do kapłanów.)

Otoczcie ją — podajcie jej ramiona!

Kornelia.

Do broni!

Wiktor.

Milcz zły duchu, który przemawiasz jej obłędem. — Znakiem krzyża opasuję ciebie — słowem Jezus rozkazuję tobie. — Kłamco, jakiekolwiek imię twoje — jakakolwiek potęga twoja, wynijdź i zniknij!

Kornelia.

W piersiach sto jęków nie moich, sto jęków słyszę!

Wiktor.

Ustąp!

Kornelia.

Ratujcie mnie!