Ta strona została przepisana.
Irydion.
Ta droga, tu w objęcia moje!
Kornelia.
Ziemio, rozstąp się — ukryj mnie przed jego wzrokiem śmiertelnym!
Irydion.
Kornelio, ty moja, ty!
Kornelia.
Gdzie ona? nie nazywaj ją tem imieniem! Ona uwierzyła tobie — ona zginęła na wieki. — Ha! śmiechy, śmiechy rozrywają powietrze! czarne widma okrążają ciebie — precz — precz.
Irydion.
Rozstąpcie się. — Oddajcie mi ją — bracia, wyrwijmy dziewicę z rąk katów!
Kornelia.
Czyj to głos? słyszałam go tyle razy. — Ach! ona była prosta i szczera — ona kochała ciebie przed laty — i ty piękny byłeś — tak — i ty mówiłeś jej: „Chwała moja twoją będzie.“
Wiktor.
Apage Satanas.
Kornelia.
Nie przybliżaj się, uciekaj odemnie — czy widzicie te tysiąc skrzydeł czarnych nad nim! Gdzie Bóg mój?
Wiktor (krzyż jej wskazuje.)
Tu, córko!
Kornelia.
Daj go do ust moich.
(Krzyż całuje.)
Daruj mi, daruj!