Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/154

Ta strona została przepisana.

sztukę złota kładziemy ci w usta — już miód i mak kładziemy ci w dłonie. — Salve eternum!

(Wchodzi Euforion.)
Irydion.

Co nowego?

Euforion.

Poseł Cezara i konsul o posłuchanie prosi.

Irydion.

Niech go wpuszczą.

(Ulpianus wchodzi — za nim niosą orły cesarskie.)
Ulpianus.

Jako ty niedawno do nas, tak ja dzisiaj, wrogu, do ciebie przychodzę w poselstwie.

Irydion.

Jako wy mnie wtedy, tak ja dzisiaj wam odpowiem — do broni.

Ulpianus.

Ale jednakowe słowa nie jednakowy skutek wywróżą — nam przyniosły zwycięstwo...

Irydion.

Zwycięstwo! — czy już zaszedł rydwan na via sacra? czy już posąg Fortuny trzyma wieniec nad głową tryumfatora? Czy kto już spędził Alboina z Viminalu? czy Scypion ustąpił z Aventynu? Ostatniej nocy, powiedz mi, kto kościół Faustyny, kto bazylikę Emiliusa w popioły rozwiał przed waszemi oczyma?

Ulpianus.

Widziałem skazanych, którzy szli na śmierć wrzeszcząc i poklaskując. — I wy tak czynicie. Tymczasem Aleksander jak dziecię swawoląc z pomyślnemi losy, ofiaruje ci pokój i przebaczenie zbrodni...

Irydion.

Może zelżonego Majestatu?