sztukę złota kładziemy ci w usta — już miód i mak kładziemy ci w dłonie. — Salve eternum!
Co nowego?
Poseł Cezara i konsul o posłuchanie prosi.
Niech go wpuszczą.
Jako ty niedawno do nas, tak ja dzisiaj, wrogu, do ciebie przychodzę w poselstwie.
Jako wy mnie wtedy, tak ja dzisiaj wam odpowiem — do broni.
Ale jednakowe słowa nie jednakowy skutek wywróżą — nam przyniosły zwycięstwo...
Zwycięstwo! — czy już zaszedł rydwan na via sacra? czy już posąg Fortuny trzyma wieniec nad głową tryumfatora? Czy kto już spędził Alboina z Viminalu? czy Scypion ustąpił z Aventynu? Ostatniej nocy, powiedz mi, kto kościół Faustyny, kto bazylikę Emiliusa w popioły rozwiał przed waszemi oczyma?
Widziałem skazanych, którzy szli na śmierć wrzeszcząc i poklaskując. — I wy tak czynicie. Tymczasem Aleksander jak dziecię swawoląc z pomyślnemi losy, ofiaruje ci pokój i przebaczenie zbrodni...
Może zelżonego Majestatu?