Tam w dali już lecą orły Arystommacha.
Z tej strony Tubero się wdziera.
Mylicie się ludzie moi. — Tubero przeżył już wszystkie dni swoje!
Cóż to znaczy? topory, puklerze na ziemi — sami w nieładzie stoicie jakbyście nie wiedzieli co czynić. Bracia, raz ostatni wołam was do boju — a potem sen i wieczne milczenie!
Cóż to znaczy? patrzycie ku mnie wzrokiem bojaźliwych — opuszczacie ramiona — przelatujące połyski bledną od bladości lic waszych! do broni!
Wodzu! biłem się od mroku aż do zachodu słońca.
Kto ostał się przy nas? jedni leżą bez ducha — drudzy konają w torturach — inni sobie poradzili lepiej — przeszli do Cezara.
Patrz na rany nasze — ledwo ustać możemy.
Arystommachus pół żelesca w piersiach mi załamał. — Daj wody — wody trochę.
Ognia, ognia tylko ci dać mogę.
Ty okrutny — ty bezbożny.