Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/23

Ta strona została przepisana.
Elsinoe (wchodząc.)

Czy już przybyli służalcy, czy już zaszedł rydwan przeklętego?

Irydion.

Nie jeszcze — ale chciałem raz ostatni cię natchnąć duchem ojca mego.

Elsinoe.

O Bracie...

Irydion.

Wiesz sama, że Cezar nalega w szale — że senat przezwał cię już boską[1] i posągi twoje stawiać rozkazał po świątyniach miasta — wiesz sama, żeś nie siostra moja, żeś ty nie jasnowłosa Elsinoe, nadzieja domu rodzinnego, pieszczota serca mego. — Tyś ofiarą naznaczoną za cierpienia wielu i za hańbę ojców twoich!

Elsinoe.

Tak — uczyliście mnie tego od dzieciństwa i gotowa jestem. — Ale jeszcze nie dzisiaj, nie jutro — trochę później, aż sił nabiorę, aż nasłucham się nauk Masinissy i rozkazów twoich — aż do dna puhar waszej trucizny wypiję!

Irydion.

Wybrana, gotuj się do losów twoich. — Spieszno nam po drodze, na której stąpamy.

Elsinoe.

Przypomnij sobie, kiedyśmy igrali na trawnikach Chiary, jam cię tak kochała, o bracie, jam zawsze skronie twoje różami wieńczyła i mirtem. — Oh! zmiłuj się nademną!

Irydion.

Niewiasto, ty mnie kusisz do litości, — daremno, daremno!

  1. W łacinie Diva; zwyczajnie wyrokiem senatu imperatorowie i żony ich stawali się bogami, stawiano im posągi, świątynie. Dla tego tylu Chrześcian ginęło, że nie chcieli rzucać kadzidła na ołtarz palący się przed obrazami Cezarów. Antinous, ulubieniec Adriana po śmierci zapisany został w regestr bogów za Senatuskonsultem, i za wolą Adriana.