Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/26

Ta strona została przepisana.
(Kładzie ręce na jej włosach.)

Poczęta w pragnieniu zemsty, wzrosła w nadziei zemsty, przeznaczona niesławie i zagubię, poświęcani cię bogom Manom Amfilocha Greka!

Elsinoe.

Głosy Erebu odzywają się zewsząd — o matko moja!

Chór niewiast (otaczając ją.)

Czemu drżą członki twoje pod śnieżną zasłoną, pod wstęgami z purpury, któremi obowiązujem ci piersi? — czemu bledniesz pod wieńcem, który splotłyśmy dla ozdoby czoła twojego?

Irydion.

Patrz — mdleje nieszczęśliwa!

Masinissa.

Nie — ona żyć zaczyna jako żyć jej trzeba. — Czy widzisz jak te usta spienione pracują?

Elsinoe.

Rzucam próg ojcowski, bogów domowych nie wynoszę z sobą, wieniec mój święty, nieskażony cisnęłam między popioły rodzinnego ogniska. — Ojciec mnie skazał, brat mnie skazał. — O ja nie wrócę nigdy, ja idę na męki i długą żałobę!
Matko! do Odyna w prośby za córą twoją. — Spiesz się, matko — nie proś o długie życie. — Natchnienia, tylko natchnienia! Dzieci śmiertelnych pierś moja nigdy nie wyda, ale przyszłość poczynać się będzie w mem łonie!
Roma zaufa miłości mojej. — Roma zaśnie w objęciach moich.

(Eutychian wchodzi na czele Etiopów niosących dary.)
Eutychian.

Trzy razy święty, po trzykroć fortunny, Imperator, Cezar i August i Kapłan najwyższy i Trybun