Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/297

Ta strona została przepisana.

Światłokręgiem twoje skronie
Rozanielił blask księżyca!
W fal przezrocza, w sieć z promieni
Zewsząd postać twa ujęta,
Na błękitnem tle przestrzeni
Całaś srebrna — wniebowzięta!

Nabijaną światłem drogą
Łódka moja zwolna płynie;
Jakże lubo, jakże błogo
Na szafirów tych głębinie!
Za jeziora przezroczami
Majaczeją wzgórza, skały,
I ty ze mną i my sami,
I tak piękny świat ten cały!

Nabijaną światłem drogą
Coraz dalej łódź ma płynie;
O! Anieli czuć nie mogą
Co ja czuję w tej godzinie!
Takim silny, takim dumny,
Siostro moja! mnie się zdaje,
Że w tej chwili — ze snu trumny
Nasza Święta gdzieś już w staje!

Co raz dalej twarz miesiąca
Nas prowadzi smugiem fal,
Płyńmy, płyńmy tak bez końca
W ciszę — w jasność — w błękit — w dal.

Wód zwierciadła, gór widziadła,
Ziemia, Niebo, jeden kraj!
Rzeczywistość się pomału
W świat przemienia ideału,
W sen ze srebra i kryształu!
Daj mi teraz marzeć, daj!

............