Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/299

Ta strona została przepisana.

Tkwią jak szruby niewzruszone;
A od dołu aż do szczytu
Struny z światła i błękitu
Drgają, w bezmiar naciągnione.
Po tych strunach duch przelata,
Na tych strunach duch przegrywa
I w tej pieśni sam spoczywa:
Ta pieśń — zgodą — ciszą świata!

Słuchaj! dźwięków tych wszechzgodzie
Brak jednego dziś imienia!
Patrz, w tych świateł wszechpogodzie
Brak jednego dziś promienia!
Módl się ze mną, wymów imię
Co wypadło z lutni życia;
Wskaż tę gwiazdę, która drzemie,
Lecz nie zgasła w dniu rozbicia!
Wymów, wymów Polski imię,
Może słucha nas Duch Boży,
I stracony dźwięk ten przyjmie,
Znów do pieśni świata włoży!

Módl się ze mną, módl się śmiało,
I spokojnie i bezpiecznie!
Jak Bóg w Niebie — tak koniecznie
Bóg nas wcieli w drugie ciało!
Bośmy w żadnej zgonu chwili
Ducha nigdy nie stracili.
Próbę grobu my odbyli.
Prawem naszem — Zmartwychwstanie!
Dziś lub jutro, dasz je, Panie!
O! dasz w Swej sprawiedliwości,
Nie coś winien nam — lecz Sobie!
Bo któż w naszym wyżył grobie?
Kto nam dotąd w piersiach gości?..
Nikt na ziemi — oprócz Ciebie!
Żadna inna moc ni siła,
Jedno Twoja się zjawiła