Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/311

Ta strona została przepisana.

Harfa cała tli i pała.
Każda nuta z strun wysnuta
Przestrzeń trąca gorejąca!
I w zwyż fali pieśń się pali,
Ku mar stronie pędzi — goni
I wciąż płonie i wciąż dzwoni!

Przewodowo — zwolna — święcie
Przez to dźwięków rozbłyśnięcie
Idą, idą wszystkie mary;
Patrzaj, patrzaj, w dziwnej chwale
Wszyscy z trumien polskich rodem
Idą — idą przez te fale
Chrystusowym do nas chodem!
Tam buńczuki, tam sztandary.
Śnieżne pióra i korony.
Katolicki krzyż wzniesiony;
W koło herby — tarcze — znaki
I tłum szabel — i szyszaki
Przeciągają — Patrz! tam żywa
Twarz, z powietrza się wyrywa,
Twarz, czy widzisz, Anielicy!
Jak gwiazdeczka na ciemnicy
W górze, w górze zawieszona,
Wschodzi — weszła — tli — drga — płonie.
Ot! z błękitów i szkarłatów
Już otęcza ją przesłona!
Na tle z pereł, na tle z kwiatów
Dyamentowa lśni korona...
W krzyż na piersiach zwite dłonie,
Złote gwiazdy na jej łonie;
Czy poznajesz ty, kto ona?
Witaj, witaj — to królowa —
Po swym ludu długo wdowa,
I dziś wraca w tej koronie,
Którą w polskiej Częstochowie
Niegdyś dali jej ojcowie;