Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/316

Ta strona została przepisana.

Oto nagle — tam — ujrzeli
Jak się Polska, Polska cała,
Jednem widmem zmartwychwstałem
Archanielsko wielkiem, białem
Z dni przyszłości wychylała
I na głębi dni tych stała,
Jeszcze widna — niby ciałem —
Lecz już wieczność przebóstwiona —
Nieśmiertelna — nieskończona!
Jak blask słońca, tak jej lice!
I z błękitu ma źrenice —
A jej wzrokiem — błyskawice!
Nad jej czołem z krwi korona,
Wieniec wspomnień purpurowy;
Lecz już przeszły wszystkie bole
I Duch Boży na jej czole —
Na około już świat nowy!

Na zerwanych jej kajdanach
Miecz u piersi zawieszony!
Na tym mieczu trzy korony,
Po trzech dawnych świata panach!

Choć już złego wiek skończony,
Na tej miecza rękojeści,
Oplecionej w trzy korony,
Rękę dotąd trzyma ona!
I ta ręka krwią znaczona
W Chrystusowy znak boleści!
I z tych koron czasem błyska:
I ta ręka wtedy ściska
Miecz olbrzymi — a z tej ręki
Na pamiątkę wiecznej męki
Krew w Wieczności jeszcze tryska!

A tam za nią — tam, wysoko —
Tam, daleko — tam, głęboko —
Za nią w czasie i przestrzeni,