Dziś właśnie spełniły się życzenia moje. — Najmilszy mój Domicianus przybył z Antiochii.
Witam cię, mężu konsularny. — Jeśli dobrze zapamiętam, uczęszczałeś niegdyś w progi ojca mego.
Mowy Amfilocha brzmią dotąd w uszach moich. — Żyjeż starzec, który często siadywał przy jego ognisku?
Masynissa?
Podobne imię. — Ojciec twój zapoznał się z nim na syrtach Getulów, jak sam opowiadał, wśród dnia skwarnego zbłąkany pogonią za tygrysami.
On dotąd, jak za dni ojca mego, siadywa przy ognisku naszem.
Pytam się o niego, bo nieraz mnie zastanowił myślą dziwną i gorzkiem słowem; raz utrzymywał, że Tyberius był największem z Cezarów!
Jakto, przez bogi Many Antonina[1].
Dowody jego wyszły mi już z pamięci, to jedno przypominam sobie, iż tak sztucznie władał niemi, iż tak dzikie pomysły rozwijał o przeznaczeniu ludzi, żem milczał w przerażeniu!
Nie życzę sobie widzieć tak okropnego mówcy!
- ↑ Bogi Many czyli cienie, duch czyjś po śmierci. Na grobach nie pisali starożytni, poświęcone temu lub owemu: ale bogom Manom tego lub owego n. p.
Diis manibus
Pueri Septemtri
onis. annor. XII. quiAntipoli in Theatro
Biduo saltavit et
placuit —Napis znaleziony w Antibes — w nim cała nieużytość świata starożytnego rzymskiego się odbiła, dlategośmy go tutaj raczej od każdego innego przywiedli.