Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/66

Ta strona została przepisana.

w nagrodę upodlenia i męki — tam konwulsya wstrętu — ale cicho, cicho, — ty nie znasz tajemnic dziewiczego łona!

Irydion.

Ach! ty coś niedawno płonęła życiem tak promiennem, nimfo ruchu i piękności, gdzieżeś się podziała? Tę łzę co spływa po twarzy mojej wylałem dla ciebie. — Lecz teraz oddal się — pamiętaj na wyroki Odyna i dotrwaj do końca.

Elsinoe.

O bracie!

Irydion.

Pogardzonemu szałów przysparzaj, doniszczaj rozum jego i życie. — Vale!

Elsinoe.

Niechaj cienie Amfilocha i Grimhildy będą na około ciebie. — Vale![1]



Sala Amfilocha w nocy, — IRYDION wchodzi z MASYNISSĄ. — Za nim przełożony niewolników.
Irydion.

Czegóż chciał, Piladzie?

Pilades.

Ani słowa nie przemówił — jedno zasiadł i postanowił czekać na ciebie. — Myśmy zwykłym obyczajem domu twojego dali mu chleba, mięsa i wina.

Irydion

Niech wejdzie.

(Wychodzi Pilades.)
Masynissa.

Strzeż się tego człowieka.

Irydion.
Irydion.

Czemu?

  1. Formuła pożegnania u Rzymian: „Bądź zdrów.“