Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T2.djvu/75

Ta strona została przepisana.
Masynissa.

Po zgonie Rzymu! — Wszędzie kędy twój Duch zdoła czuć i myśleć!

Irydion.

Bez końca, bez końca więc?

Masynissa.

Ja sam cię do niej powiodę — na padole obłąkanych wygrywaj tymczasem dzieje swoje zatrute przez wroga!
Przeciw niemu i jego służalcom obrócisz kiedyś czoło w pełności rozumu!

Irydion.

A zwycięstwo, czy będzie zwycięstwo? Czy kiedy zdejmę tu, czy na jakiej gwiaździe ciężką zbroję moją? Czy kiedy opuszczę głowę bez oczekiwania, bez niebezpieczeństwa, wolny, ukochany, kochający, szczęśliwy?

Masynissa.

Nie pytaj się przed czasem! — Idź naprzód, panuj zwierzęciu w sobie, naucz się być samotnym na ziemi jako on jest na szczytach świata; naucz się cierpieć jak cierpią Duchy potężniejsze od ciebie! — Bo nim dojdziesz tego na co wyróść możesz, ogień cię przetrawi razy tysiąc, konanie cię przetworzy razy tysiąc, gniew Jego cię odepchnie razy tysiąc. — Będziesz jak fala rzucana pod obłoki i strącana w przepaście — tylko że ona martwa, ślepa, głucha, a w tobie nieśmiertelne czucie!

Irydion.

Jakibądź nieprzyjaciel mój, przed nim nie uniżę ducha — noc późna — wrócisz jutro rano — jutro pomówimy jeszcze. — Idź teraz prawda, prawda! nie miałem litości nad siostrą, miałżebym jej nieznanej żałować.

Masynissa.

Pamiętaj na słowa moje; bo miną kiedyś uarody tej ziemi, ale mój rozum nie przeminie.

(Odchodzi.)