Czemu nie zatrzymałam Biskupa!
Słyszę stopy lekkie, stopy kusiciela.
Ach! piękny, piękny jak Anioł! — Wiktorze, Wiktorze!
Nie usłyszy ciebie.
Popioły świętych, strzeżcie mnie tej nocy.
Czego się lękasz?
Czy nie widzisz jak ciemno, czy nie czujesz zimna? — tak jak gdyby wszyscy umarli, a nas dwoje tylko zostało — potępionych dwoje. — Oni, reszta wszyscy w niebiesiech!
Godzina, którą ci opowiedziałem za twarda na serce twoje!
Mylisz się. — Wzdychałam do palmy męczeńskiej, a miałabym drżeć przed zwycięstwem Pana mojego! nie, — nie. — Tylko coś rozprzęgło się w duszy mojej, coś mi w głowie się usuwa, coś w sercu pęka, Hyjeronimie.
Niewiasta czynów nie potrzebuje, jedną cichą modlitwą zbawiona być może. — Jeśli się nie poczuwa do mocy, niechaj idzie precz odemnie. — Tu rozdzielą się drogi nasze — będziesz spokojna jak wprzódy — obaczym się kiedyś, ale nie na ziemi.