Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/101

Ta strona została przepisana.

O którą szlachta w dziejach harcowała —
I będzie — będzie — i wolność ludowa
Ludziom romańskim i germańskim nowa,
Bo krwią rusztowań ni rzezi nie błotna,
A w wyższą dolę codzień wstępniej lotna,
Aż w ruch bezprzerwny — wraz i w spokój wielki
Rozstrój i rozbrat pobratan już wszelki —
Aż religijnym stało się obrzędem
W Bogu ojczyzny polskiej sprawowanie —
I ludzkość poszła natchnień polskich pędem —
Panu się wszystka dała na mieszkanie
I toć ludzkości pierwsze zmartwychwstanie!
A wszystko sprawia to, sprawia — Duch święty,
Duch Chrysta z Nieba nazad w ziemię wzięty,
O którym wasi marzyli ojcowie,
Gdy doń wznosili cochwilne modlitwy,
By się wprzytamniał czy w sejmy, czy w bitwy;
Lecz trud ich przerwań klęskami w połowie,
I do otchłani wy zejść musieliście,
By cel ten wieczny dopełnił się iście; —
Duszę tam waszą od ciała rozjęto —
Dusza zapadła w czyścową tęsknicę —
Ciało przez zgonu przeszło tajemnicę —
Lecz duch żył mocą światu niepojętą!
I duch ten wstanie z promienniejszem ciałem; —
Patrzcie tam — patrzcie — europejskie święto
Zbliża się — zbliża, — gromowym nawałem
Spieszą wypadki. — Już na dół się chyli
Złe, co was gniotło — źle ze złem w tej chwili!
Ten, co z serc waszych pasował się wiarą
Dotknięt już zwątpień i rozpaczy karą;
Na czole jemu — ciężka Pana ręka, —
Jego się wszczyna — wasza kończy męka!
Przemarni żywot — kto piekła kapłanem!
Pan jeden wielki — Pan jeden jest Panem!
Czy nie słyszycie tych głosów tam w dali?
Wszystkie na czasu już stworzonej fali