Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/138

Ta strona została przepisana.

Bo na tym świecie wszystko, co marzyłem,
Przeszło jak chmura i znikło w oddali!

I dla mnie rozdział jest godłem kochania,
Bom ile razy w życiu nienawidził,
Los ze mnie wtedy połączeniem szydził,
I gdziem przeklinał, nie było rozstania!

Tych tylko wiecznie że łzami żegnałem,
Których me serce czciło lub kochało,
I teraz, patrzaj, podobnie się stało —
Znać, gdzieś została, tam kochać musiałem.

Gdzież jesteś teraz? czy sama w komnacie
Dumasz nad dniami ubiegłych radości?
Gorzko ci w duszy po anielskiej stracie
I rozpacz matki na twem czole gości.

A możesz poszła chodzić po nad brzegiem
Wód zwierciadlanych, gdzie fala spieniona,
Konając, stopy głaskała ci śniegiem —
Ja byłem wtedy przy tobie — jak ona!

Jak ona, dzisiaj rozbity, daleki,
Nie wiem, gdzie jestem, przed ludźmi się kryję —
Ona gdzieś w morzu przepadła na wieki —
W Twojej pamięci czy ja dotąd żyję?

Ona szczęśliwa, bo poszła w głębiny,
Nie czując żalu, nie znając miłości,
Dla niej nie było uroku godziny
I dla niej nie ma rozstania wieczności!

Ona śpi teraz na koralu łożach —
Żaden jej wicher rozbicia nie wróży —
A ja się błąkam po życia bezdrożach,
Miota mną burza i skonam wśród burzy!
Neapol, 1839.




Mnie smutek zabił, mnie gorzkie koleje,
Mnie gwałt namiętnych, nieskończonych marzeń,