Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/151

Ta strona została przepisana.

„Oto cisza, wiatr już kona“
Ile razy rzekłem sobie,
Głos mi odgrzmiał z burzy łona:
„Ciszy nie ma, jedno w grobie.“

I tak dalej i tak wszędzie,
Od kolebki urodzenia,
Aż do trumny zapomnienia,
Wir trosk sercem miotać będzie!

Aż przepadnie wszystko razem,
Wszystko zginie — a na skale
Drzymać będą, tylko fale
Wieczności obrazem!
Rzym, listopad 1840.




ADAMOWI SOŁTANOWI.

Co u Ciebie długo spało, [1]
Ze snu tutaj zmartwychwstało!
Duch tej pieśni przybrał ciało!
Niech więc cały, dopełniony
Dziś powróci w Twoje strony
I znów mieszka w dawnym domu —
W sercu Twojem pokryjomu...
Choć wciąż smętnym szumi jękiem,
Aż z łez wielu śmierć wyjęczy,
Jednak strunnym wreszcie dźwiękiem
Woła w Niebo: „zmartwychwstaną!“
Niech tym dźwiękiem Ci odwdzięczy
Za gościnność niegdyś daną...
I niech powie z cicha Tobie,
Że my dotąd żyjem w grobie!...
Choć po serce w grób wkopani

  1. Rękopism »Nocy Letniej«, zostawiony był przez Krasińskiego u Adama Sołtana w Wiedniu, gdy autor do kraju wyjeżdżał i kilka lat rękopism ten u przyjaciela poety przeleżał.