Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/160

Ta strona została przepisana.

Niech rządz dusz ludzkich innym się dostanie!
Ja jedną tylko chcę zbawić na ziemi —
Tę jedną tylko — co gdy skonam — skona,
A gdy żyć będę, ze mną zmartwychwstanie —
Bo mi na wieki dana, powierzona,
Boś ty mą siostrą uczynił ją Panie!
Więc mnie wysłuchaj, miłosierny Boże!
Idę w świat straszny, gdzie miłości nie ma —
Daj mi spokojność i siłę olbrzyma
A duch mój wtedy tej duszy pomoże!
Niech wśród męczarni stanę się aniołem,
By cień mych skrzydeł pływał nad jej czołem —
I wiecznie — wszędzie ochładzał jej skronie!
I niósł ją lekko ponad życia tonie!
Choć sam z nadziei i z szczęścia wyzuty,
Choć sam rozdarty — przebity, przekłuty —
Niech będę dla niej, jak żywa opieka,
Czemsiś na ziemi — z blizka czy daleka —
Jak duch świętego i serce człowieka!
Wszelkiego bólu pociechą, osłodą!
Nadzieją przyszłą i przeszłem wspomnieniem!
Gdy zechce płakać — ach! płaczu swobodą!
Gdy śpiewać zechce — ach jej duszy pieniem!
Na to niech żyję — na to mi daj siłę,
Bobym inaczej prosił o mogiłę!
24 czerwca 1841 r. (bez miejsca.)




DO MOSKALI.

Wiem, dla mnie Sybir, — powróz zgotowany,
Jeśli przed wami nie uniżę czoła,
Gdy duch mój krnąbrny kornie nie zawoła:
„Nie Bóg mi panem — lecz wyście mi pany.“
Lecz dajcie pokój — bo ze mnie nie będzie
Sługa pokorny. Z ojców mych się rodzę —
War krwi nie hańbą, lecz śmiercią ochłodzę,
I sześć stóp ziemi znajdę sobie wszędzie!