Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/175

Ta strona została przepisana.

Któremim duszę Twą szarpał na ćwierci!
Odprowadź wiernie aż na bójki pole
I weź me dzięki aż z westchnieniem śmierci!
Kochaj, Cię proszę, tych, których kochałem,
I myśl mą kochaj, gdy upadnę ciałem;
I ciało moje zniknie w ciemnej głębi —
Bo myśli mojej i zgon nie wyziębi —
Trup się rozwieje — a ona zostanie!
Jej dotrwać może wiernem Twe kochanie!
Bo nic w niej nigdy szpetnego nie było!
Przed żadną nigdy nie klęczała siłą!
Przed Bogiem tylko i Polską w pokorze
Szła niespodlona przez podłości morze,
I ludziom brudnym proroczo wołała:
Że w cnocie tylko szlachetnej jest chwała!
A teraz Amen — błogosławię Tobie —
Smutnem jest życie — może jaśniej w grobie!
1843 r.




W ALBUMIE
Konstantego Gaszyńskiego.

Może ja umrę daleki od Ciebie,
Nie będziesz nawet na moim pogrzebie —
Gdzieś na sybirskiem potępienia polu
Złożę mą głowę — pełną smutku, bolu!
Moskiewskie pęta przed zgonem mi ręce
Zwiążą — i skonam u stóp kata w męce!
Gdy serce moje w trumnie się spopiela,
O zmarłem sercu pamiętaj niezłomnie!
I morzom włoskim mów też czasem o mnie,
Powtarzaj falom: „Miałem przyjaciela!“
Aquae Sextiae 30 marca 1843 r.




DO K. B.

Ty wiesz, żeś piękna, Ty czujesz, żeś młoda;
Jak dwa skrzydełka młodość i uroda