Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/176

Ta strona została przepisana.

Unoszą Ciebie po ziemskim błękicie,
I wiosną Tobie, co nam męką — życie.
Lecz Ty nie dziękuj latom Twej młodości,
Że wszystko w duszy śni się Tobie majem,
Lub że wdzięk kwiatu na Twem czole gości;
Bo innym, wyższym obdarzą Cię rajem,
Innym, o innym Twe młodzieńcze lata
Dadzą Ci ujrzeć przemienienie świata:
Przyjdzie do Ciebie, potargawszy pęta,
Ta, której płaczesz, Twa Polska, Twa święta,
W nieznane Tobie barwy przystrojona,
Bo na jej czole nie z cierniów korona
Lecz wieniec z światła wiecznego już będzie
I przed nią ludy na twarz padną wszędzie,
I świat jej duchem wyrwany z otchłani,
Zawoła do niej: „Zbawicielko! Pani!“
A wszystkich Ojców Twoich wstaną kości,
Ubrane w szaty z promieni i w kwiecie:
Za to więc, za to dziękuj Twej młodości.
Że takiej chwili doczekasz na świecie.
Rzym, kwiecień 1843 r.




PRZY BRANSOTETCE.
W dzień św. Katarzyny.

Łzy wiecznej pragniesz! a wiesz na co łza ta?
By przerdzawiła żelazne kajdany!
By przerdzawiła na wskroś topór kata
I nią był Polski kraj twój odzyskany.
Łzą więc jej wieczną nie nazywaj wcale,
Lecz łzą doczesną — co płynąć przestanie,
Gdy Bóg rozbije złych na kary skale,
A da nam zmarłym swoim — zmartwychwstanie.
1843 r.