Choć pierś Twa żywych synów nie porodzi.
Niech czyny żywe zostawi po sobie!
— Oto synowie wieczną wiosną młodzi,
Co kochać będą Ciebie i w Twym grobie!
O wiedz Ty o tem! o tej świata porze
Powołam w Polsce choćby duch niewieści
Do arcy-trudu i arcy-boleści —
Lecz nieśmiertelność nagrodą wziąć może!
Bo gdy się losów zdrada na nas wściekła,
Gdy szatan piekłem osaczył nas wszędzie,
Wszelki czyn święty, dokonan wśród piekła,
Na wieki wieków pamiętany będzie!
1843 r.
w niebo-wstępującym.
Nie tak jak dawniej — w cierniowej koronie!
Nie tak jak dawniej — z gwoździami u ręki
Pan bólu tylko i Bóg tylko męki!
Innym już wiekom inny Chrystus płonie,
Od ramion krzyża na zawsze odpięty,
Jak duch świetlany, wyzwolony święty,
Zawisł na Ojca wszechbłękitnem łonie
I w światów nowych wschodzącej jutrzence
Macza wzniesione — wniebowstępne ręce!
1843 r.
Wierzę w nadzieję, w miłość nieskończoną,
W dobroć i piękność — w straż duchów nademną —
W światło niebieskie i w wiosnę zieloną —
Lecz wieżę razem w potęgę podziemną,
Co morzem trucizn na świat ten wylana —
W żart losów wierzę i śmiechy szatana!