Śpiewaj więc teraz, o poeto młody!
Ty synu światła, kochanku swobody!
Choć znakiem śmierci na czole znaczony,
Powstańże teraz i bądź mi natchniony!
Módl Ty się za mnie — gdy z rozpaczy zginę
Za winę ojców, i za własną winę.
Módl Ty się za mnie, by mnie w moim grobie
Nie opiekielnił żal wieczny po Tobie!
Módl Ty się za mnie, bym u Boga w Niebie,
Po wiekach wieków, kiedyś spotkał Ciebie!
I tam przynajmniej odetchnął wraz z Tobą,
Bo mnie już wszystko trudem i żałobą!
Módl Ty się za mnie, jam żył nadaremnie,
Bo serce Twoje odpada odemnie!
Módl Ty się za mnie, jam Cię kochał wiernie,
I tak jak bezmiar bezmierny, bezmiernie!
Módl Ty się za mnie, bom ja nieszczęśliwy;
Serce me proste, ale los mój krzywy!
Módl Ty się za mnie, nie mów do mnie ostro,
Boś Ty mi tylko na tym świecie siostrą!
Módl Ty się za mnie, bo od żadnej duszy
Modlitwa o mnie serca mi nie wzruszy,
Tylko podwoi gorycz mej katuszy!
Módl Ty się za mnie, ja Ciebie się trzymam,
Bo na tej ziemi prócz Ciebie nic nie mam.
I nic prócz Ciebie nie marzę za światem,
Tylko to marzę, by z mą duszą biedną
Twoja spłynęła w nieśmiertelność jedną;
Więc módl się za mną, bo ja Twoim bratem!
1843 r.
Ziemskości cień
To ducha noc!
Skra Bożych tchnień