Z przed ócz Wam zniknę — jak fala z przed łodzi —
Z przed ócz Wam zniknę — jak ptak co odlata,
Z przed ócz Wam zniknę — jak sen, co odchodzi —
Odejdę od Was w nieskończoność świata!
Odejdę od Was cicho, niespodzianie,
Odejdę od Was pewnie nocą ciemną;
Nikt mi nie ściśnie rąk na pożegnanie,
I jak z umarłym, nikt nie pójdzie za mną!
Napróżno składać będziecie narady,
Pytać się, płacząc: „Kędy jego droga?“
Bo wam ukryte zostaną me ślady,
Jak ślad dusz z trumny lecących do Boga.
Lecz nie odejdę ku wiecznej krainie,
Lecz nie odlecę ku kwiecistym brzegom:
Kat mnie popędzi ku — Sybiru brzegom,
I pamięć moja z serc Waszych upłynie!
Heidelberg, 1845 r.
Gdy czychał na mnie północy morderca
Gdym nad przepaścią już się chylił dołem,
Tyś mnie wielkością swego zbawił serca,
Ty byłeś dla mnie widomym aniołem!
Nie onym w marzeń wyśnionym godzinie,
Co blichtrem skrzydeł błyska — aż przeminie —
Ale aniołem w duchu, w prawdzie, w czynie —
Tym, co nie łudzi, ani się przymila
Lecz strzeże wiecznie, i zbawia co chwila —
Opieką Bożą — w człowieka postaci,
Bratem niebieskim — pośród ziemskich braci —
Tarczą, obroną — czemsić nienazwanem —
Za co dziękując — przyklękam przed Panem
I proszę Pana: niech tobie zapłaci!