Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/241

Ta strona została przepisana.

cenią. — Wam nie umniejszy się połysków i rosy, dlatego, że od was odchodzę na wieki.“ —
„O bądźcie mi piękne i świeże, wieczną oddychajcie wiosną. Ręka od dłoni, usta od ust waszych na zawsze — na zawsze! — Ja o was zapomnieć muszę i odtąd karmić się jadem, jakem dawniej karmił się waszemi woniami, — od głuchego żwiru stopy moje pokrwawione będą. Wy wśród harf i fletów szalone, porwane tańczycie na kwiatach, czoła wiosennym ustroiwszy majem.“ —
„Róże moje — dzieci Edenu, powierzam was opiece. Aniołów! — Wszyscy, którzy tam stali, słuchali brata i słowa Jego powtarzali chórem.“ —
„Teraz pustelnicy rozejść się muszą, każden w osobną stronę, by się już nie spotkać więcej, lecz jeden z nich, czy mniej cierpliwy czy więcej udręczony bólem, dał znak, że mówić chce i zatrzymał ich. „I ja nim zginę dla świata, nim powiem duszy mojej: „milcz, nieboga, na zawsze“ ostatnią wolą moją wyrzec, ostatnie słowo moje wam wypowiedzieć chcę. — Posłuchajcie brata, który jako wy umiera i słowa jego powtarzajcie za nimi.“
„Biada tym, którzy panują, biada olbrzymom złości i szyderstwa, podstawa ich błoto, gmach ich kurzawa! biada im, że mnie odepchnęli od bitej drogi, którą stąpa ród człowieczy i przymusili iść po ścieżkach, kędym obleczon jest ciemnością.“ —
„To, co innym narodom życie dawa, niechaj mi przyniesie zgubę. — Cień, który pada z drzewa wiadomości, owionie ich szaleństwem, wolność stanie między nimi jako widmo krwią zbroczone i przechadzać się będzie wśród łuny pożarów — a po jej przejściu ród ich niech przepada, język niech zatracon będzie. — Ale niech sława o nich żyje w późne wieki — niech powieść o zbrodniach, ucisku i podłości będzie nadgrobkiem tego plemienia, iżby go ludzie potomni