Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/343

Ta strona została przepisana.

— Chciałabyś? — odparł Reichstal, — chodź więc — i silną ręką porwał ją Adalbert i zawiódł do podziemnej komnaty.
Lampa drżącym ją oświecała płomieniem. Na Wysokiem krześle siedziała niewiasta czyli raczej ciało niewiasty. Fałdzista suknia je obwijała. Twarz blada, oczy zawarte żelazną ręką śmierci.
— Oto twoja matka, Minno — rzekł astrolog, — oto Fatyma, zachowana moją sztuką. Sądź po piękności umarłej, jaką musiała być za życia.
Widok ten przeraził Minnę i odtąd czarna smętność opanowała jej duszę, wszystko jej ponurem się wydawało. Astrolog codzień odwiedzał ciało żony, ale w tajemnicy zachowała to jego córka; sam nawet Alan o tem nie wiedział. Kilka lat później wszedł do wojska i był już teraz kapitanem. W wielu walkach odznaczył się męstwem, a imię młodego Reichstala wszędzie głośnem było. Gwałtowny gniew często zapalał jego duszę, a wtenczas nicby go nie wstrzymało; ale zwyczajnie dobrego i usłużnego był serca. Najmniejsza jednak obraza w wściekłość go wprowadzała i nie jeden już zginął z jego mściwej ręki w krwawych pojedynkach.
Astrolog przestał odwiedzać ciało Fatymy, nad którem ciągle paliła się srebrna lampa, podsycana najczystszą palestyńską oliwą. Zatopił się już sędziwy Adalbert w naukach. Otoczył się wszystkiemi księgami i narzędziami alchemii, i w rozważaniu natury ulgę ciężkich znajdował boleści.
Wielu możnych panów go znało a Wallenstein, chcąc pojąć jego córkę za żonę, nie zniżał się, bo ród Reichstalów świetniał zawsze blaskiem męstwa i sławy, ich potomek Adalbert szeroko słynął nauką, a nadewszystko Minna młoda anielskiej była piękności.