Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/40

Ta strona została przepisana.

Wskroś przez ziemie — słońca —
I oddech ten taki jak sen, —
I przepływa i porywa
I ciągnie za sobą okryte żałobą
Wszystkie wieki jak kaleki,
Jak trupów rząd!
Gwar — jęk — i szum —
Wlecze się tłum: —
Będzie sąd! —


∗             ∗

Oto w dole Józafackie pole; —
Jednej trumny wieko
Niebios dach!
Łzy wiekom z ócz cieką. —
Wielkom strach!
A wszędzie w krąg
Widm krwawych ciąg; —
Przeszłości wspomnienia
Jak zmory chodzące
Miecz potrząsające —
Jak anioły gońce
Zatracenia!


∗             ∗

Do kata-Anioła każden z wieków woła
„Zlituj się nademną,
Gdzież zbawień świat?“ a anioł-kat:
„Precz w otchłań podziemną,
Boś żył nadaremno —
Bo z wielki innemi braćmi twemi
Tyś niezbratan! — ja cię znam —
Jam jest: — Ty sam —
A twój, szatan!“


∗             ∗

W bezmocy wśród nocy
Wiek po wieku stęka —