Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/61

Ta strona została skorygowana.

Świat ten cmentarzem z łez, ze krwi i błota!
Świat ten jak wieczna każdemu Golgota!
Darmo się duch miota, kiedy ból go zrani!
Na burze żywota nie ma tu przystani!
Los z nas szydzi w każdej chwili!
Dzielnych strąca do otchłani —
Giną święci — giną mili —
Żyją niecierpiani!
Wszystko się plącze — i nierozgmatwanie!
Smierć w pobliżu — a w oddali
Gdzieś na wieków późnej fali
Zmartwychwstanie!



Więc trzeba skrzepnąć — stwardnieć — być bez serca?
Pośród morderców, stanąć jak morderca?
Pośród zbrodniarzy, wystąpić zbrodniarzem?
Kłamać — nienawidzić —
Zabijać i szydzić —
Tak świat, tem samem co dawa, obdarzym!
— Oto potęga! — lub stańmy się niczem!
Jedzmy i pijmy — bądźmy śmiercią złotą —
Ciała wygodą a myśli nędzotą —
Tak się do głupich i szczęśliwych wliczym!



O! nie! o duchu mój!
Wstecz się cofnij — stój!
Nie takąć to bronią
Na ludzkości czele
Z złem na ostre gonią
Zła ukróciciele!