Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/78

Ta strona została przepisana.

Każdemu rzezią grozić szlachcicowi,
A potem — później — jeśli będzie trzeba —
To i dać paszport Ichmościom do Nieba!
Krwi sobie utocz — gdy stoisz nad grobem, —
W łeb sobie wypal — kiedyś mocno chory, —
Takim się Francuz wciąż leczy sposobem,
A zdrów i silny, — z niego więc brać wzory!
Żadnych półśrodków, — precz z niemi do kata,
Wolność i równość et cetera świata;
— Wreszcie komunizm — co bądź — wszystko jedno
Bylem Ojczyznę uratował biedną!
— Wszak tak, Panowie?

Szósty.

Mylicie się srogo —
Będzie nam tylko z panslawizmem błogo!
I oszukamy tak gracko Moskali,
Że ujrzą w końcu, iż my się dostali
Do steru rządów. — Wtedy krzyknąć: brawo!
Oni nam będą — a nie my im strawą!
Tak sztuki stanu radzi polityka!
Żal mi niezmierny tego nieboszczyka,
Że się z tą prawdą minął oczywistą —
On był powinien umrzeć panslawistą!

Siódmy.

On był powinien umrzeć komunistą!
— Pozwólcie chwilkę — nad tym trupem — szczerze
Powiem wam, bracia — w co ufam, w co wierzę.
By zrzucić ucisk, nie łez nam i pisku
Ale gorszego trza jeszcze ucisku!
Despotyzm zbijesz tylko despotyzmem,
Nie liberalnym żadnym krytycyzmem!
— Czem postępowość? — Nie zważać na prawa,
Kiedy gdzie jaka przyjęta ustawa
Celom się twoim na nic nie przydawa!