O, ty nademną tak się kołysząca,
O, ty coś piękną pięknością bez końca,
Bo wiesz już Pana niebieskie wszechcele —
I na twem licu tej wiedzy wesele. —
O siostro! błagam cię — słuchaj — niech oni
Ujrzą cię także — niech światło z twych skroni
W pierś im przypłynie — niech głos twój usłyszą!
Nastrój ich myśli ducha twego strojem,
By wrzask ich niezgód stał się odtąd — ciszą,
I walczyć mogli zwycięskim już bojem!
— A co — widzicie?
Jakież ciebie licho
Znów opętało? Lecz spokojnie — cicho.
Wnet ci się nerwy wściekłym skręcą spazmem,
Gdy z takim będziesz gadał entuzyazmem.
Czy ty mnie słyszysz? Siostro, błagam ciebie!
Zjaw się im wszystkim, tu, nagle, od razu!
Może ci na to Bożego rozkazu
Potrzeba — prośże — proś Ojca co w Niebie
By ci pozwolił — módl się — módl — mów: Panie
— O co mnie błaga mój brat, niech się stanie. —
Nie bój się, — dobry jest Pan — On pozwoli
Byś im zwiastunką była Jego woli, —
Byś słowom moim w mej śmierci godzinie
Dała świadectwo, które nie przeminie!
Bóg ciebie kocha, boś kochała wiele,
Najnieszczęśliwsza z niewiast człowieczeństwa
Niewiasto Polska niegdyś. — Ty męczeństwa
Duszo i iskro — a dzisiaj Aniele!
Słuchaj ty wymóż to na sercu Boga —
Uczyń to dla mnie, o siostro! o droga!
— A co — widzicie?