Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/89

Ta strona została przepisana.

Ojczystego kadłub ludu
Będzie grzeban przez Moskali!
A pogrzebią go w koszary —
Pod carskiemi tam sztandary
Trupa pocznie się zgnilizna. —
W rój moskiewskich się żołnierzy
Przerobaczy — sprzeniewierzy —
Taka z mordu nam Ojczyzna!
O Aniele! — aż strach bierze,
Żem tak długo żył w tej wierze.
Gwałtu — ratuj — co się znaczy?
Jak w śnie wszystko się majaczy; —
Czy to głos mój? — ktoś mną włada —
Ktoś przezemnie inny gada!

Głos w górze.

Nie opieraj się daremno —
Co oglądasz, mów. . . . .

Drugi.

Źle ze mną!
Krew się wzdyma przed oczyma —
I szumi i wali,
I falą po fali
Posuwa się dalej. —
Bladych ciał połowy —
Ręce — nogi — głowy —
W głowach — w piersiach — kosy noże
Z czerwonych strumieni
Jeziora czerwieni —
Z jezior — jeden morze —
Wielki Boże!
Kędy spojrzeć — wszechprzestrzeni
Krew kołysze się i pieni!
Już od pian tych rudej pary
Mrok w powietrzu rudoszary —
Sklep Nieba, po szczyty