Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/95

Ta strona została przepisana.

Pierś mej matki opierścienia —
Oczywiście — z niw istnienia
Wracam w byt jej nieskończony. —
Nicość czeka mnie — po zgonie!
Każden człowiek się z kolei
Znów roztapia w wszechidei
Jak kropelka w morza łonie!
O zaświaty tylko pyta
Filozofia pospolita. —
Takie, bracia, wam odkrycia
Ja od pruskich niosę włości;
Wiecznej myśli — brak jest życia —
Nam żyjącym — brak wieczności —
Poprzysięgam — choć się zżyma
Serce wasze — nie ma, nie ma
Boga, ni nieśmiertelności. —
Ludzkość tylko się odradza —
W duchu ludzkim więc — wszechwładza!
Jak Jehowa rządził stary
Dziś ja rządzę wśród stworzenia —
Burzę wiary,
Spuszczam kary,
Na śmierć znaczę pokolenia!
A ze śmierci tych nasienia
Wyższej myśli wstaną ruchy!
Trzeba krwawe pchać ostrogi
W przyszłych wieków gnuśne brzuchy —
Żelaznemi niech kopyty
Roztratując stare byty!
Tak w Historyi jeżdżą bogi!
Gdyby nie te jazdy
Postępu by gwiazdy
Nie błysły nad światem, —
Czyn mój miłosierny zatem
Oto prawda rzeczywista
Tak jakem Heglista!
Zastosować tylko święcie