Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/114

Ta strona została przepisana.

sprawiedliwości? Może nazwiesz nagrodą żal zapełniający mój umysł, boleść przerażającą me serce, przerażenie ściskające wszystkie moje siły. Tyś wszystko pogmatwał, tyś wszystko na złe obrócił, a teraz jeszcze jak duch piekielny przychodzisz urągać z twojej ofiary.
Wytrzymał tę burzę Biskup z największą spokojnością od początku do końca, nareszcie kiedy król przestał mówić i opadł na łoże, z uroczystą ozwał się powagą:
— Panie mój miłościwy, widzę z żalem jak daleko szlachetne i chlubne twego serca przymioty mogły cię unieść, wszystko ma przeznaczone dla siebie granice, a miłość ojcowska nawet ich przekraczać nie powinna. Dla przywar i występków syna, nie godzi się cały naród poświęcać i poddanym krzywdy wyrządzać. Nieszczęście zesłało na twoję głowę trudne do zniesienia ciężary, bo przyznaję, że syn nieposłuszny i nieodpowiadający staraniom ojca, najboleśniejszym jest ciosem; możesz go żałować, możesz opłakiwać jego błędy, ale nigdy im pobłażać, kiedy jeszcze tyle dzieci innych, poddanych przez Boga twojej opiece, woła o sprawiedliwość. Wspomnij, królu, na tego patryarchę szanownego sędziwym wiekiem i tyloma cnotami, wspomnij na jego syna tak różnego od dzisiejszych synów, tak pobożnego ku Stwórcy, tak posłusznego swojemu rodzicowi. A jednak ojciec za rozkazem Pana Niebios, nie wahał się wznieść noża ofiarnego na głowę niewinną swojego dziecięcia. Porównaj jego położenie z twojem, jego poświęcenie z własną słabością. Królu Lechii, zbierz siły i mocny otuchą, że Bóg sprzyja cnocie, przestań narzekać na Niego, schyl głowę przed sądami Stwórcy i posłuchaj rad moich, posłuchaj jaki sposób wynalazłem do uratowania Zbigniewa, do pogodzenia go z Mieczysławem.
— Jakiż to sposób? — zawołał król, który przestraszony już własną śmiałością, gotów był błagać o przebaczenie Biskupa. — Jakiż to sposób, święty