Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/205

Ta strona została przepisana.

nad brzegów Narwi. Teraz zaś walczył z największą odwagą, ale darmoby się po nim spodziewano roztropności Mestwina, lub znajomości Jordana.
Nie pytał się czy sprawiedliwą była sprawa której służył, przestawał na tem, że w niej miecza dostać było można i męstwo swoje okazać. Ledwo wiedział, że idzie o Hannę z Ciechanowa i że Mieczysław zamek oblega. Wszystko mu jedno było przeciw temu lub temu walczyć, byleby walczyć przeciw komuś.
Zbigniew tymczasem znowu w młodzieńcze uzbroił się siły, uczuł dawną żądzę chwały i powstawszy z łoża boleści, nową odrodzoną mocą, pospieszył bronić najdroższej istoty i wojnę zakończyć.
Ale nie szło mu po myśli, bo coraz liczniejsze szeregi zamek otaczały i codzień nieprzyjaciele rośli w potęgę, kiedy on w ciasnym obrębie, z malejącym wojskiem, wytężał wszystkie środki i sztuki i męstwa na odparcie grożącej burzy, która zaciemniając widnokrąg z coraz większym rykiem doń się zblżała. Ale serce Zbigniewa właśnie w takich okolicznościach nabierało nadludzkiej prawie siły. Umiał dostrzegać niedostrzeżone wrogów pomyłki, piękne nadzieje wskazywać towarzyszom i z słabą garstką stawiać się potężnym wojskom.
Pośród boju twarz jego jaśniała nadziemskiem męstwem i zapałem. Niktby w niej wtenczas smutku lub tęsknoty nie dostrzegł. Lecz kiedy po uciszeniu wojennej wrzawy, znużeni spoczywali męże wśród jęków ranami pokrytych towarzyszy, bladość grobowa na jego lica wracała i wzrok tracił ogień ożywiający go pośród rzezi i mordów. Unikał ludzi, nawet Mestwina, oddalał się od żony, a kiedy prosiła go o wykrycie przyczyny smutków, odpowiadał na jej zapytania milczeniem rozpaczy; księżna sądziła że takie postępowanie jest skutkiem zabiegów Mestwina, choć jej odkrył nareszcie Zbigniew prawdziwe swoje poło-