Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/233

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXII.
Pociągiem zemsty i zbrodniczą radą
Postąpił z swoim panem z jak największą zdradą.
Bezimienny.

Nazajutrz po widzeniu się Skarbimira z Mestwinem, nie ujrzano żadnego w obozie nieprzyjacielskim poruszenia, i z wielkiem załogi zadziwieniem cały dzień bez walk upłynął. Jordan z Gozdowa i Krystyn z Mortoga wciąż stojąc na basztach, starali się dostrzedz wszystkich obrotów przeciwnego wojska, i domyśleć się przyczyny niezwykłej spokojności. Mestwin ze zwykłą rozwagą dawał głośno rozkazy, towarzysząc księciu Zbigniewowi, który przechadzał się po wałach z schyloną głową, i obchodził wierne hufce witające go okrzykami, nie budzącemi już teraz ognia i młodzieńczego zapału w smętnem sercu. Są bez wątpienia wieszcze w duszy człowieka przeczucia, rokujące mu blizkich nieszczęść nawałę.
Może są one tylko skutkiem wyobraźni, wylatującej za przeznaczone krańce na odkrycie ciemnej przyszłości, może też duchy innego świata przyjazne nam kiedyś za życia, w chwili stanowczej wokoło nas się gromadzą, i jedyną świadcząc w ich mocy przysługę, jakąś niepewność i smutek wlewają w serce, żeby je przygotować do niespodziewanego ciosu.
Bądźcobądź pewnem jest, że w dolegliwem teraz był książe Zbigniew położeniu, bo choć nigdzie tak blizkiego i grożącego nie upatrywał niebezpieczeństwa, choć spodziewał się, że tego samego dnia w nocy wkradnie się do zamku mnogim orszakiem Ludwik ze Żmigrodu, przeczuwał on niezrozumiane i tajemnicze cierpienia, i dlatego właśnie zniżywszy wyniosłą głowę, nie czuł dawnej radości, słysząc okrzyki i wrzaski żołnierzy.
— Mestwinie, — rzekł ponuro — przygotuj wszystko na przyjęcie Ludwika ze Żmigrodu, który dzisiaj ma