Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/243

Ta strona została przepisana.

rzysza, któryby cię na brzegu wstrzymał, lub też z tobą w jej otchłań się rzucił.
— Co znaczą te słowa?
— Znaczą one, książe i panie mój, że zbrodnicza niewiasta zdoła przybrać barwę niewinności. A kto jej uwierzy, już jest nad brzegiem przepaści, Zresztą postępuj podług swojej woli, lecz jaki dowód mieć będziesz, kiedy się zaprze? Wątpię, żebyś chciał mojego giermka stawić przed nią, i własną żonę przymusić do bronienia się od zarzutów sługi. A potem przypuszczając, że jest niewinną, i że Ulrych się przesłyszał, daremniebyś ją zmartwił i trwogi nabawił. Lepiej, kiedy o dwunastej sam się przekonasz.
Przyłożył rękę do gorejącego czoła Zbigniew i wahał się długo. Nie wiedział co począć, bo namiętności, burząc jego duszę odejmowały rozwagę i zimny rozsądek.
— Książe Zbigniewie, — dodał Mestwin — jesteś panem swojej woli, ale usłuchaj rady przywiązanego człowieka, który ci wierny był dotąd, i zawsze szanował i kochał, który życie twoje nieraz własnego niebezpieczeństwem bronił. Jakieżbym miał powody do rozjątrzenia twojego serca, do zatruwania twojego szczęścia? Wiesz, że ważne i bardzo ważne powody znagliły mnie do odkrycia ci prawdy, bo tu szło o twoję sławę i jako najwierniejszemu przyjacielowi twojemu, droższą mi jest ona od własnego i nawet od twojego życia. Chciałem tobie tak okropnego ciosu oszczędzić, ale rozważywszy straszne skutki wyniknąć mogące z tak występnych przyczyn, uczułem dosyć mocy w sobie na oznajmienie mojemu panu, że Hanna z Ciechanowa straciła wszystkie do jego miłości prawa. A niemałej potrzebowałem odwagi, niemałego poświęcenia, na wytrzymanie wybuchań gniewu człowieka rozkochanego w osobie, którą oskarżam o tak ciężkie zbrodnie. Do ciebie należy osądzić i czystość moich zamiarów i przywiązanie tak wielkie, że się naraziło na