Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/262

Ta strona została przepisana.

— Żegnam cię — dodał — na wieki, już i w Niebie nie zbliżę się do ciebie, boś mnie nigdy nie kochała na ziemi.
— A mój ojciec, drogi mój ojciec — zawołała Hanna, ale nie słyszał już tych słów Mieczysław, bo jak tylko skończył mówić, porwał się i wyleciał z kaplicy.
— O Boże! zeszlij pociechę na tak szlachetne serce — rzekła księżna cichym głosem, łzami nadobną twarz oblewając.
Weszła wtenczas z radością w oczach Katarzyna, po długiej z lubym rozmowie, i przypomniała zadumanej księżnie, że czas wracać do zamku.
Czekał już u bramy Ulrych. Córka Gierdy darmo starała się wpośród ciemności rozeznać poległego już ojca. Ze zwykłą usłużnością zaprowadził giermek księżnę do jej komnat a ostatni raz na ziemi sen nawiedził powieki Hanny z Ciechanowa.


ROZDZIAŁ XXXIV.
Okiełznaj rumaka i biegnij w zawody,
I żwawo Kraigdala zapraszaj na gody.
Ballada Szkocka.

Jeszcze słońce nie wydobyło się z ciemnych chmur wschodnią część Nieba pokrywających, kiedy Ulrych wpadł do komnaty Mestwina i pana śpiącego obudził.
— Rycerzu, odstępują nieprzyjaciele, cofają się tłumnie, z murów sam widziałem jak ich orszaki do miasta wracają, zwijają namioty, zasypują rowy, rozrzucają wały.
— Natychmiast zawołaj do mnie Krystyna z Mortoga — krzyknął Mestwin i wyskoczył z łoża.
Wyszedł Ulrych, a tymczasem zarzucił suknię na siebie rycerz i lekką wdział kolczugę. Niedługo czekał na Krystyna, bo wkrótce potem ukazał się rycerz z Mortoga w zupełnej zbroi. Mestwin prosił by usiadł, i kazawszy się oddalić giermkowi, tak przemówił: