Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/289

Ta strona została przepisana.

Zbladły i pomieszany stał przed ojcem Zbigniew, bo idąc do niego nie spodziewał się takiego przyjęcia, nie spodziewał się słyszeć słów tak łaskawych; przybył zobaczyć jeszcze raz ojca i oddalić się na długo, może na zawsze, ale kiedy zamiast gniewu dobroć, zamiast przekleństw błogosławieństwo go spotkało, wzdrygnął się na myśl, że tak dobry, czuły ojciec, zobaczy za chwilę wszystkie nadzieje powiędłe i radość zniszczoną. Jednak kląkł przed rodzicem i schylił czoło, a Władysław położył mu ręce na głowę i wezwał Boga sprawiedliwości, by nagrodził cnotę syna i ciągle nad nim czuwał.
Po tym tkliwym obrzędzie, powstał książe i kazał oddalić się dworzaninowi.
— A więc — ozwał się Władysław — już Wszebor odzyskał córkę, Mieczysław narzeczonę, a ty czyste sumienie.
Milczał Zbigniew, starając się oddalić chwilę wyznania, ale słysząc pochwały Władysława, uczuł, że niegodnem było dłużej uwodzić ojca i króla, a kiedy monarcha zapytał się po raz drugi:
— Więc już pewno mój synu, Mieczysław i Hanna na zawsze zostali połączeni?
— Tak, — odpowiedział uroczystym głosem — połączeni na zawsze w grobie — a potem rzucił się do stóp króla, i w krótkich słowach zdradę żony opowiedział i zbrodnie wyznał. Trudno opisać wrażenie, jakie uczyniła ma duszy ojca mowa księcia. Kołysany dotąd miłem złudzeniem, że Zbigniew wrócił na prawą drogę, ujrzał w jednej chwili wywrócone nadzieje, i syn szlachetny, który poświęcił ojcu i krajowi najgorętszą namiętność, zamienił się w jego oczach na wyrachowanego zbrodniarza, i zimnego brata i żony mordercę. Nieprzygotowany do tak strasznej nowiny, uderzony nagłem odkryciem bez poprzednich domysłów lub przeczuć, uczuł starzec cały ciężar lat i rozpaczy spadający na