Wszystkich myśli zwróciły się do Boga. Obraz posępnej nocy, towarzyszący posępniejszej jeszcze śmierci, przejmował niezrozumianą, nadludzką trwogą. Wszystkie serca, czy to pod rąbkiem niewieścim, czy pod żelazną zbroją ukryte zarówno temu wpływowi podlegały. Nie było różnicy w uczuciach tak różnych stanem i zatrudnieniami ludzi, każdy zapomniał o rzeczywistości, pogrążając się w marzeniach, a tymczasem zbliżali się do kościoła katedralnego, którego dzwony coraz głośniej słyszeć się dawały.
Za przybyciem do świątyni, stanął Biskup i lud cały pobłogosławił, a potem kazał wnieść ciała umarłych pod święte sklepienia. Wszystkie ściany, i filary czarnem suknem obite, żałobny widok przedstawiały. W środku kościoła, Mieczysław obok Hanny postawiony, zwrócił wszystkich oczy. Po odśpiewaniu modlitw i litanii, przystąpił Stefan do pochowania ich zwłok. Do dolnych grobów znieśli ciała najznaczniejsi panowie i urzędnicy, a tam zimny kamień przywalił serca tak piękne, tak namiętne za życia. Mniejszy głaz z marmuru zakrył obok Katarzynę przed oczyma Henryka, i wszystko się zakończyło.
Już tydzień upłynął po pogrzebie, kiedy dnia jednego przybył do Biskupa płockiego zdyszany Bardan i po krótkiej z nim rozmowie prędko się oddalił. Wnet potem Stefan wraz z kilkoma duchownymi i dworzanami udał się do mieszkania podskarbnika królewskiego, gdzie nadzwyczajne panowało zamieszanie. Na samym progu spotkał szanowny kapłan wojewodę krakowskiego, który mu oznajmił, że od czasu pogrzebu wpadł skarbnik w niebezpieczną słabość, niewstrzy-