Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/301

Ta strona została przepisana.

wali pytania, mogłeś sobie mieć za chlubę utrzymanie milczenia, którego ani groźby, ani boleści zerwać nie zdołały, ale teraz jako chrześcianina, jako syna Kościoła zapytuję cię w imieniu Pana twego i Boga, powiedz, co wiesz w tej ciemnej sprawie. Twoje serce jeszcze nie tak zatwardziałe, by się nie wzdrygało na myśl zostawienia zbrodni bez kary. Możesz niewinności choć już znikłej z tej ziemi, wrócić jej ozdobę i sławę, a więc zaklinam cię, powiedz co wiesz o Mieczysławie, i jeśli to w twojej mocy, nie dozwól synu mój, by na pamięci Hanny z Ciechanowa, ciężyła plama hańby i zdradzonych powinności.
Na imię Hanny z Ciechanowa, zmieniła się zupełnie twarz młodzieńca, wyraz uporu i nieugiętej woli ustąpił niezrozumianej jakiejś czułości łza zgasiła ponury ogień dotąd błyszczący mu w oczach, ale jeszcze wahanie znać było na ustach napół otwartych. Z czoła wyniosłego zeszła burza gniewu i rozpaczy, ale natomiast osiadła tam chmura żalu, jedno słowo, jedno wspomnienie trafiło do serca, i czułość obudzona, dzikie namiętności w ciele łzami zatopiła. Dłużej już nie mógł wytrzymać i drżącym głosem zawołał:
— Świadkami jesteście wszyscy, że trwoga przystępu do mojej duszy nie miała. Pozbawiony ręki i wszelkiej obrony, okuty w wasze kajdany, nie schyliłem czoła i na chwilę, nawet bladość bojaźni twarzy mojej nie okryła. Męki najsroższe nie wydarłyby tajemnicy z głębi piersi; ale kiedy wezwał mnie Biskup płocki na świadka, kiedy kazał mi w ostatnich życia chwilach uwolnić umarłą piękność od sromotnego zarzutu, wypełnię powinność chrześcianina i rycerza.
Żelazo moje nieraz nasiąkło krwią nieprzyjaciół lub wskazanych ofiar, i umiałem przytłumić wyrzuty sumienia. Słyszałem pienia śmierci i dźwięki wzywających na wieczny spoczynek dzwonów, i przytłumiałem wyrzuty sumienia. Teraz wszystko odkryję. Kilka chwil do życia mi pozostało, poświęcę je prawdzie,